🥉 Film O Rozbitkach Na Morzu
Zgadzam się na otrzymywanie pocztą elektroniczną na podany powyżej adres e-mail Newslettera Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie oraz innych publikacji i informacji zawierających reklamy zgodnie z Ustawą o świadczeniu usług drogą elektroniczną z dnia 18 lipca 2002 r. (Dz. U. nr 144 poz. 1204).
Opowiadania o morzu to opowiastki ludzi przebywających na statkach, wspominających służbę czy życie przed nią. Istotnie, chwytają za serce, wywołują w nas poczucie niesprawiedliwości i przygnębienia. Wydaje się, że zbiór jest lekturą ciężką i wpędzającą nas w złe samopoczucie. Bez wątpienia posiada on kilka posępnych
Zobacz 4 odpowiedzi na pytanie: Filmy o rozbitkach ? Systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z tej strony internetowej (web scraping), jak również eksploracja tekstu i danych (TDM) (w tym pobieranie i eksploracyjna analiza danych, indeksowanie stron internetowych, korzystanie z treści lub przeszukiwanie z pobieraniem baz danych), czy to przez roboty, web crawlers
płyta Blu-ray. 392,05 zł. zapłać później z. sprawdź. 400,16 zł z dostawą. dostawa pojutrze. dodaj do koszyka. KUP TERAZ z Allegro Lokalnie.
20 lat temu na tvp2 albo tvp1 lecial serial o rodzinie, ktora sie rozbila na bezludnej wyspie; jedyne co pamietam, to to, ze mieli problemy z piratami i jakims kamieniem robiacym pajeczyny. no i jakies 5-10 lat temu byl jakis serial o ludziach, na ktorych eksperymentowal Kapitan Nemo. "Rozbitkowie". "Tajemnicza wyspa".
Właśnie przez ten film prowadze teraz poszukiwania za jakimś kolejnym fantasy-romansem :) Kurcze jest tyle fajnych książek z tego gatunku a dobrych filmów tak mało : (. Montago w odpowiedzi na post: silje90 | 30 paź 2017 19:44. Ogólnie jest mało filmów fantasy, a jeszcze z dużym wątkiem miłosnym to już rzadkość
Włącz dostęp. Dodał: Adwid2007. Kwiecień 1945 roku. Niemiecki Okręt podwodny ze specjalnym ładunkiem wypływa z norweskiego portu Christiansand, kierując się do Japonii. Tajemnicza misja jednostki nie uchodzi uwagi brytyjskiego i amerykańskiego wywiadu. Tymczasem następuje koniec wojny, który zastaje U-boota na pełnym morzu.
WPHUB. 18.07.2019 09:23. Rosja odpaliła rakiety na Morzu Japońskim. Chwali się nagraniem. 164. Rosyjskie okręty odpaliły ponaddźwiękowe rakiety na Morzu Japońskim. Ministerstwo obrony Rosji potwierdziło, że pociski zostały wystrzelone, i pochwaliło się filmem. rosja rakiety (Youtube.com)
hej, może ktoś z was jest w stanie polecic filmy o takiej tematyce/takim tle? :) będę wdzięczna za każde polecenie, czy to klasyki czy bardziej niszowe filmy.seriale, nie ukrywam, że większość ogolnie znanych oglądałam, ale jak mowie-będę wdzieczn za kazde polecenie!
Starsi ludzie wspominają kutry, statki, plaże, kąpiele. Dla młodych jest to już tylko legenda, symbol lepszych czasów. Film Marcina Sautera jest uniwersalną opowieścią o zbiorowej pamięci o świecie, który odszedł z morzem. Film również dokumentuje tą jedną z największych na świecie katastrof ekologicznych.
Guy Ritchie: od pomagiera do milionera. Kusi, żeby, pół żartem, pół serio, nazywać brytyjskiego reżysera i scenarzystę nie tak znowu dalekim kuzynem komiksowego Richiego Richa, najbogatszego dzieciaka na świecie, który niefrasobliwym machnięciem ręki mógł spełnić wszystkie swoje zachcianki. Ale to niezupełnie tak.
W morzu ognia. Fire Down Below, USA 1997. Jack Taggart jest agentem Federalnej Agencji Ochrony Środowiska. Od pewnego czasu zajmuje się dochodzeniem w sprawie toksycznych odpadów chemicznych porzuconych w starych kopalniach w Kentucky. Czas trwania: 105 minut, Gatunek: Film sensacyjny.
Grno. Po „W samym sercu morza” Rona Howarda morskie przygody są na fali. Jeśli przypadła wam do gustu potyczka Chrisa Hemswortha z wielkim kaszalotem, sięgnijcie po inne filmy, których bohaterowie ufundowali sobie zimny prysznic. „Pan i władca: Na krańcu świata” reż. Peter Weir Epicki dramat historyczny opowiadający o zabawie w kotka i myszkę podczas wojen napoleońskich. W głównej roli srogiego brytyjskiego kapitana wystąpił Russell Crowe, w 2003 r. gwiazda absolutna, aktor obsypany nagrodami za „Gladiatora” i „Piękny umysł” (tutaj również partneruje mu Paul Bettany). Aż żal, że to doskonałe kino marynistyczne powstało tuż przed epoką powszechnego sequelowania każdego możliwego filmu, bo realia i klimat panujący na pokładzie XIX-wiecznego żaglowca oddane są wybornie. Doskonały efekt został osiągnięty dzięki zaledwie 10 dniom zdjęciowym spędzonym na morzu. Cała reszta to zasługa montażystów i pomysłowego wykorzystania repliki statku zanurzonej w sztucznym zbiorniku. Świetny, ponadczasowy obraz. „Łódź ratunkowa” reż. Alfred Hitchcock „Lifeboat” bywa często uważany za jeden z najbardziej niedocenianych filmów Alfreda Hitchcocka. Powstały podczas II wojny światowej, do dziś broni się nie tylko odważną jak na ówczesne czasy i sytuację geopolityczną fabułą, ale także pierwszorzędną i pomysłową realizacją. Tworząc historię trzech mężczyzn (w tym jednego nazisty) oraz trzech kobiet ocalałych z katastrofy morskiej i dryfujących wspólnie na tratwie, wybitny reżyser musiał zmagać się z wieloma poważnymi problemami. Na planie doszło do niejednej kontuzji (pierwszoplanowy aktor niemal utonął), a sam twórca musiał stawić czoło trudnościom w operowaniu wąskim kadrem oraz (co nie mniej ważne) oraz znaleźć uzasadnienie, by samemu pojawić się w małej roli na ekranie. Efekt? Mistrzowski. „Waterworld” reż. Kelvin Reynolds Mokry sen Kevina Costnera, wyprodukowany za astronomiczną jak na 1995 rok kwotę 170 milionów dolarów. Powszechna opinie głoszą, że to absurdalny gniot i jedna z największych wtop finansowych w historii Hollywood. Tą drugą można z miejsca obalić, bo film bardzo dobrze radził sobie na rynku home-video i ostatecznie przyniósł 100 milionów dolarów zysku. Sprawa z jakością „Wodnego świata” jest mocno dyskusyjna. Trudno nie zazgrzytać zębami przy kilku co bardziej absurdalnych pomysłach scenarzystów. Jednak sama wizja zalanego wodą świata i świetna scenografia sprawiają, że miłośnikowi morskich klimatów trudno przejść obok tego obrazu obojętnie. Szczególnie gdy w obiektywie kamery pojawia się środek transportu głównego bohatera, mocno zmodyfikowany, ogromny trimaran. Sceny z jego udziałem są wystarczającym powodem, by jeszcze raz odpalić ten film. „White Squall” reż. Ridley Scott Film opowiada prawdziwą historię brygantyny HMS Albatross, która zatonęła w 1961 roku za sprawą uderzenia tytułowego białego szkwału. Jedno z mniej znanych dzieł Ridleya Scotta nie zawojowało kin w momencie premiery, ale do dziś jest cenione wśród wodniaków za rzetelne ukazanie pokładowych realiów, przekonujące ukazanie wycieńczenia załogi oraz cieszące oko ujęcia przepięknego żaglowca. Warto obejrzeć i przymknąć oko na niektóre zbyt ckliwe sceny. „Gniew oceanu” reż. Wolfgang Petersen Kolejna prawdziwa historia. Tym razem trzymamy kciuki za losy załogi kutra rybackiego, który znalazł się w samym sercu „sztormu doskonałego”, jaki nawiedził wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych w roku 1991. Główne role grają George Clooney i Mark Wahlberg, ale prawdziwym bohaterem filmu jest narastający z minuty na minutę gniew oceanu. Wygenerowane komputerowo fale sięgające nieba robią kolosalne wrażenie i pozwalają praktycznie na własnej skórze odczuć dziką potęgę morza.
Przeszukaj katalog Zestawienie najlepszych i najpopularniejszych filmów w których występuje rozbitek, morze. Zobacz zwiastuny, oceny, oraz dowiedz się kto reżyserował i jacy aktorzy występowali w tych filmach. Film 2018 1g. 59m. od 12 lat Przygodowy, Akcja Lara Croft to niepokorna córka ekscentrycznego podróżnika, który zniknął, gdy dziewczyna miała kilkanaście lat. Teraz, jako 21-letnia kobieta, podąża własną ścieżką, odmawiając spełnienia woli ojca, który chciał dla niej spokojnego życia. Zostawia wszystko za sobą i udaje się w ostatnie znane miejsce jego pobytu. Poszukując śladów, musi odnaleźć osławiony grobowiec na mitycznej wyspie u podnóży Japonii. Jeśli nie przezwycięży własnych lęków, może nie przeżyć niezwykle niebezpiecznej wyprawy. Jak wiele poświęci, by poznać tajemnicę zniknięcia ojca i zyskać miano tomb raidera? Film 1991 1g. 42m. od 13 lat Przygodowy, Romans Wdowa Sarah, pewien marynarz i dwoje niemowląt cudem przeżywają katastrofę statku. Dryfują po oceanie. Pewnego dnia marynarz próbuje zabić dwójkę dzieci. Chroniąc je, Sarah zabija jego. Wkrótce docierają na bezludną wyspę. Sarah decyduje się uczyć i wychowywać dzieci. Gdy mają one około ośmiu lat, Sarah umiera, a Richard i Lilly pozostają zdani jedynie na siebie. Przez wiele lat mieszkają razem, razem dorastają, budzi się w nich także miłość. Kiedy jednak przybywa statek z potencjalnym ratunkiem pojawiają się problemy, a w końcu Lilli i Richard postanawiają pozostać na wyspie. The Blue Lagoon Film 1949 1g. 41m. Przygodowy, Romans Dwoje dzieci uratowanych z tonącego statku ląduje na bezludnej wyspie. Tam dorastają, przeżywają pierwszą – wzajemną miłość, a po pewnym czasie próbują wrócić do cywilizacji. Film 1980 1g. 44m. od 12 lat Dramat, Obyczajowy Dwoje małych dzieci i kucharz okrętowy cudem uchodzą z życiem z katastrofy morskiej i bezpiecznie dopływają do brzegów bezludnej tropikalnej wyspy. Kiedy kucharz umiera, chłopiec i dziewczyna muszą sami walczyć o przetrwanie. Mijają lata i Emmeline (Brooke Shields) i Richard (Christopher Atkins) dorastają w otoczeniu dzikiej i egzotycznej przyrody. Uczą się stawiać czoła wyzwaniom, który nie szczędzi im okres dojrzewania, a łącząca ich dziecięca fascynacja przeradza się w głębokie uczucie. Emmeline rodzi dziecko, a Richard otacza ją troskliwą opieką. Ale czy kiedykolwiek uda im się wrócić do cywilizowanego świata?. Serial TV 1996-1997 25m. Familijny, Fantasy Sagala to tajemniczy kamień z kosmosu. Przed wiekami, gdy Ziemia była rajem, jej mieszkańcy mogli mieć wszystko, korzystając w imię dobra z mocy magicznego kamienia. Jednak ludzie sprzeniewierzyli się tej świętej zasadzie i obudzili siły zła. Sagala rozpadła się na wiele części i straciła swą moc. Teraz znowu budzi się ze snu. Mały iluzjonista - amator, Kuba Zawilski, dowiaduje się, że w uprawianiu jego sztuki może mu pomóc Sagala. Chce kupić ją na giełdzie kamieni szlachetnych, niestety, uprzedza go sąsiad, pan Burski. Znając tajemnicę Sagali, poszukuje jej również właściciel sklepu z kamieniami szlachetnymi, Kruks. Chce odebrać magiczny rekwizyt Burskiemu, jednak ten oddaje go Kubie na przechowanie. Chłopiec nie wie jeszcze, jakie kłopoty sprowadzi na niego Sagala. Słowa kluczowe alkohol (2) bezludna wyspa (2) brat (2) chłopiec (3) ciąża (4) dojrzewanie (3) dorastanie (3) dziecko (4) dziewczynka (2) gra (2) kamień (2) kara cielesna (2) kobieca nagość (2) kobieca nagość od przodu (2) matka natura (2) małżeństwo (3) miłość (3) męska nagość (3) na podstawie powieści (3) naga męska klatka (2) naga pierś (2) nagość (2) nastolatek (3) natura (2) nurkowanie (3) ognisko (2) perła (2) pierwszy stosunek seksualny (3) pijaństwo (2) plaża (3) poród (2) pustkowie (2) rekin (2) romans (2) rum (2) seks (3) statek (4) trucizna (2) utrata dziewictwa (2) walka (3) walka na pięści (2) wrak (3) wyspa (5) wyspa tropikalna (2) włócznia (4) łowienie ryb (2) łódź (2) ścięcie głowy (2) Przeszukaj katalog Sortuj
Pan Tomasz Raczek, krytyk filmowy, publicysta, miłośnik morza prowadził projekcje kinowych filmów pokazywanych w ramach Kina Żeglarskiego na The Tall Ships Races 2017 w Szczecinie. Przy tej okazji opowiedział o swojej pasji do pasażerskich statków, o nieprzemijającym instynkcie morza i oczywiście o filmach. Statki Pamiętam, że zawsze mnie ciągnęło na morze. Po skończeniu Akademii Teatralnej, jako młody człowiek postanowiłem zostać marynarzem. Pisałem wtedy do armatorów listy, że chciałbym pracować na statku. Tłumaczyłem, że w zamian za możliwość pływania i wyżywienie mogę prowadzić życie kulturalne na statku. Zwykle dostawałem odpowiedź odmowną, argumentowaną faktem, że nie mam wystarczającego przygotowania do pracy na morzu. Odpisywałem wtedy z oburzeniem, że przecież mam kartę pływacką, patent sternika jachtowego i uprawnienia ratownika wodnego. Drugiej stronie oczywiście chodziło o szkołę o profilu morskim, lub rybackim. Strasznie wtedy narzekałem z tego powodu; wszyscy wokół mnie o tym wiedzieli. Zdarzyło się jednak, że byłem zaproszony na kolację na Darze Pomorza. W trakcie rozmowy , jeden z gości zapytał, czy te moje narzekania na „lądowy los” są na poważnie. Okazało się, że pytająca osobą był dyrektor personalny w Polskich Liniach Oceanicznych. Wkrótce otrzymałem od niego propozycję zatrudnienia na statku „Stefan Batory” w funkcji oficera rozrywkowego. Długo się nie zastanawiałem. W ciągu jednego dnia zrezygnowałem z pracy kierownika literackiego w Zespołach Filmowych i recenzenta w tygodniku Polityka. Ta miłość mi została do dziś. Ona nie przemija, wręcz przeciwnie, jest tak silna, że czasem graniczy z obsesyjną chęcią ucieczki na morze… Lubię pływać na dużych stalowych maszynach, co roku pływam jako pasażer. Mam patent sternika jachtowego, poradzę sobie na łodzi żaglowej, ale to co mnie naprawdę kręci, to potężna maszyna, silnik, który daje poczucie siły. Płynąc jachtem jestem uzależniony od morza, jego stanu, humoru, kaprysów, także od swojej zręczności fizycznej, a moją mocniejszą stroną jest jednak głowa. Dlatego znacznie lepiej czuję się na jednostce, gdzie sprawnie funkcjonuje ta cała inżynieria, która pomaga w żegludze i nie wymaga ode mnie biegania po pokładzie. Ja jestem człowiekiem „statków pasażerskich”. Pracowałem jako oficer rozrywkowy na „Stefanie Batorym” nie bez powodu. Statek pasażerski jest dla mnie czarodziejskim miejscem. Uwielbiam je. Zarówno wielkie, które wożą tysiące pasażerów, jak i te mniejsze. Gdy spotykam taki statek w porcie, to od razu idę z pytaniem, czy mogę go zwiedzić. Statki pasażerskie mają w sobie element rezerwatu starej cywilizacji. Gdy następuje przejście do następnej epoki kulturowej, cywilizacyjnej, to stare obyczaje zwykle się zacierają. Ostatnim miejscem, gdzie jeszcze się zachowują, gdzie są celebrowane i podtrzymywane są właśnie statki pasażerskie. Przychodzi mi na myśl sposób podawania jedzenia czy nakrywania stołów. Jest on wyjątkowy, zdarza się czasem, że można poczuć się prawie jak na Titanicu. Jest to pewien rodzaj kontaktu z wyrafinowaną, starą kulturą , który mi bardzo odpowiada i który bardzo cenię. Coraz mniej statków dziś zachowuje ten styl i sznyt, ale czasem udaje się go odnaleźć. W okresie agresywnego zalewu kultury masowej, wręcz komiksowej, rola takiej przechowalni starych obyczajów, jaka jest na morzu na statkach, jest ogromnie ważna. Ja ją bardzo doceniam, potrzebuję i jeśli tylko mam okazję to się nią rozkoszuję. Morze Morze mnie ciągnie na różne sposoby. Jest we mnie i raczej nie wyobrażam sobie, że mogłoby przeminąć. To co jest we mnie nazwałbym „instynktem morza”. Chciałbym znowu popłynąć w rejs, może być długi, krótki, czy taki który jest marzeniem mojego życia, czyli dookoła świata. Nie interesuje mnie „objechanie” świata w inny sposób niż opłynięcie statkiem. Mam nadzieję, że to swoje marzenie jeszcze zrealizuję. Ludzie podróżując najczęściej zwiedzają różne zamki, zabytki… Doceniam to oczywiście, jako humanista i człowiek kultury, ale dla mnie w tej podróży najważniejszy jest moment, kiedy jestem na morzu. Pływanie jest dla mnie jak medytacja. Bycie na morzu to stan trochę wyższej rzeczywistości, innej emocjonalnie, intelektualnie. Jest to także wyzwanie wobec trudności, czy kłopotów spowodowanych złymi warunkami, które można napotkać. W swoim życiu dwukrotnie miałem sytuacje, gdy sztorm groził bardzo poważnie statkowi. Nie powiem, że się wtedy nie boję, jak każdy mam instynkt samozachowawczy, ale to są chwile, te momenty przebywania na morzu, które z perspektywy czasu traktuję jako najcenniejsze. Wspominam je jako ważne dla mnie doświadczenia. Takie momenty nigdy nie wywołują u mnie paniki. Nie boję się morza, nawet kiedy naprawdę jest groźne, kiedy zagraża ludziom i statkowi. Uważam, że wtedy jest czysta sytuacja, jak w pojedynku bokserów czy zapaśników. Moja potrzeba obcowania z morzem jest też rodzajem ucieczki przed funkcjonowaniem w społeczeństwie, które jest coraz trudniejsze. Filmy Myślę, że większość ważnych dla mnie filmów, to filmy w jakiś sposób związane z morzem. Pierwszy pamiętam jeszcze z dzieciństwa. To były lata 60-te. Oczywiście oglądałem dużo bajek, ale pierwszy poważny film, który mam w głowie do dziś, to szwedzko-amerykański film „Długie łodzie wikingów”. Od niego zacząłem odkrywać w sobie pociąg ku morzu. Wtedy też, mając ok. 8 lat, z pocztówek ze statkami zrobiłem prezent dla rodziców. Posklejałem je taśmą i zrobiłem książkę, którą nazwałem „Monografia morza”. Kolejnym filmem o morzu, który był dla mnie naprawdę ważny i od którego zaczęły się moje dyskusje z Zygmuntem Kałużyńskim, to „Okręt” Wolfganga Petersena. Bardzo lubię ten film, oglądałem go nieskończoną ilość razy. Kiedyś marzyłem, żeby pływać na łodzi podwodnej. Gdy wiele lat później znalazłem się na takiej łodzi w muzeum w Hamburgu, to zrozumiałem że jest to niemożliwe. Przy tym moim wzroście, a mam 190 cm, nie ma możliwości dłuższego przebywania na takim okręcie. Ten film jest dla mnie ważny, nie tylko z powodu opowiedzianej historii, czy genialnej muzyki. Był on przedmiotem mojego pierwszego sporu z Zygmuntem Kałużyńskim. Pamiętam, że my o ten film potwornie się pokłóciliśmy. Film ten powstał w 1981 roku. Wtedy w Polsce istniała jeszcze komisja zakupów filmów dewizowych do polskiej kinematografii. Ponieważ tych dolarów cały czas brakowało, powoływano komisję ekspertów, która miała wybrać, które filmy kupić. Film „Okręt”, decyzją komisji, nie został kupiony i nie był pokazywany w kinach. W polskiej wersji pojawił się jedynie na kasetach VHS. Pytałem Zygmunta, dlaczego głosował przeciwko temu filmowi. Głosował tak, ponieważ uważał, że żołnierze niemieccy, czyli załoga tytułowego U-boota są pozytywnymi bohaterami filmu. Polscy widzowie, oglądając ten film mogliby nabrać sympatii do wrogów, co nie powinno było się zdarzyć. Oburzałem się oczywiście, że jemu, jako humaniście nie wolno tak myśleć, a poza tym nie może nie zauważać, że ten film jest antywojenny, w swojej wymowie jest wręcz pacyfistyczny. Ta nasza rozmowa odbiła się szerokim echem i można powiedzieć, że od tego filmu zaczęły się nasze dyskusje o filmach na łamach mediów. Trzeci film „z morzem w tle”, który uwielbiam, to „A statek płynie” Frederico Felliniego. Jest to jeden z mniej znanych jego filmów. Akcja rozgrywa się na statku, który wypływa, by spełniając ostatnią wolę znanej śpiewaczki operowej rozsypać jej prochy na morzu. W tym filmie dokonuje się symboliczne pożegnanie XIX wieku. Nie tylko dlatego, że pokazuje koniec opery jako dziedziny sztuki, ale także dlatego…, że do statku dopływają łodzie z uchodźcami z Serbii. Zaczyna się bowiem I wojna światowa. Ten film, przewrotnie jak to u Felliniego, opowiada o cezurze w historii. Z jednej strony widzimy odchodzący świat, taki z innej epoki, a z drugiej pojawia się nowa, brutalna rzeczywistość, która dopływa łodziami na statek pełen pięknoduchów. Dzisiaj można odnieść wrażenie, że koło historii właśnie się domyka. Przejście z XX do XXI wieku wygląda przecież bardzo podobnie. Jeśli chodzi o filmy z żaglami czy piratami w tle, to lubię „Piratów z Karaibów”. Z jednego powodu. Imponuje mi postać bohatera granego przez Johnn’ego Deppa. Podoba mi się człowiek, który staje w poprzek wszystkiego i wszystkich. On nie wypełnia żadnego wzorca żeglarskiego, raczej jest takim dziwolągiem. W środku sam czuję się takim dziwolągiem i gdybym został marynarzem, to bym był jak Johnny Depp w „Piratach z Karaibów”. Nie chcę powiedzieć, że bym tak wyglądał i postępował, ale w kwestii mojej postawy wobec rzeczywistości, pewnie bym podobnie myślał. Próbowałbym od nieoczekiwanej strony zaatakować sytuację, którą zwykle załatwia się w inny sposób. Muszę też wspomnieć o „Titanicu”. Widziałem wszystkie filmy o Titanicu, ale film Jamesa Camerona podoba mi się najbardziej. Wydawało się, że ta historia jest już mocno ograna, natomiast on opowiedział ją tak, że zatyka dech. rozmawiał Andrzej Minkiewicz
Gdy dzisiaj za oknem, mokro i szaro – powtórka sprzed roku?? – sięgnijmy do szuflady i wspomnijmy wakacje, sierpień…. Jest wspaniała pogoda. W Finlandii temperatura 23 stopnie w sierpniu należy ponoć do rzadkości. Ale tego dnia tyle było, a może nawet i więcej. Jedziemy na Hailuoto. Co to jest Hailuoto? Największa wyspa w Zatoce Botnickiej, położona 50 km na zachód od Oulu. Jej powierzchnia to około 200 km kw i zamieszkuje ją 990 mieszkańców ( Powstała stosunkowo niedawno, bo około 1700 lat temu, w wyniku ruchów pionowych skorupy ziemskiej, po ustąpieniu lodowca z Półwyspu Skandynawskiego. Badania mówią, że w ciągu roku podnosi się o 9 mm, i w przyszłości połączy się z półwyspem. Jej dźwięczna i prosta nazwa, jak na język fiński, wg legendy pochodzi od okrzyku rozbitków – „Hai luoto!” czyli „O wysepka” no i tak pozostało, czyli Hailuoto. Poważni badacze inaczej to co prawda tłumaczą. Do XIX wieku Finlandia stanowiła prowincję Szwecji i wyspa nosiła wtedy nazwę Karlo – Szwedom kojarzyła się z Karelią. I tyle legend. Latem można się tam dostać promem, zimą prom nie kursuje i przeprawa odbywa się z dreszczykiem emocji po zamarzniętej zatoce. Zatoka jest skuta lodem od listopada do kwietnia, urzędowo „lodowa” droga jest czynna od grudnia do marca. I tu uwaga – dozwolona prędkość to 50 km/h i zakaz wyprzedzania. My jedziemy w sierpniu, a zatem korzystamy z promu wypływającego z przystani Riutunkari Oulunsalo. Jest wspaniała pogoda. Na błękitnym niebie białe baranki. Tylko czasami lekkie tchnienia wiatru – turbiny wiatraków ani drgną. Finowie stojący w kolejce na prom narzekają – za gorąco. Wreszcie jest żółty prom. Podróż na wyspę to pół godziny. A potem jeszcze z godzinę przez całą wyspę na jej południowe wybrzeże, drogą 816 do Marajniemi. starej osady rybackiej. Wzdłuż drogi piękne lasy sosnowe, czasami brzozowe, a mijając nieliczne miejscowości, mijamy również śliczne wiaty przystanków, ozdobione skrzynkami kwiatów z obowiązkową mapą wyspy. Bo na Hailuoto można się też dostać autobusem kursującym kilka razy dziennie z Oulu. Wreszcie Marajniemi – kilka czerwonych drewnianych domków rybackich stojących na wzgórzu – najstarszy z 1850 roku. Nad nimi latarnia morska po raz pierwszy zapalona w 1871 roku. Obok, w budynku pilota i latarnika, mieści się dzisiaj hotel. Jest również duża przystań dla jachtów, a przede wszystkim piękne, piaszczyste plaże. Kładki prowadzą na obszar ruchomych wydm. Hailuoto to również raj dla ornitologów. Doliczono się tu 300 gatunków ptaków, zimą można obserwować foki. Po kilku godzinach brodzenia w wodach zatoki wracamy tą samą drogą – lecz jak tu się nie zatrzymać, gdy poszycie leśne wabi czerwoną borówką. Plecy bolą, ale do kraju jedzie cała siatka tego czerwonego owocu. A jak piękny może być chrobotek reniferowy – tworzy całe dywany w tym magicznym fińskim lesie. To rośnie sam, różnobarwny, to znów przerastają go różowe wrzosy, innym razem wychylają się z niego czerwone główki borówek, czy też czarne jagody. Ledwie zdążyliśmy na ostatni prom do Oulu.
Filmy, których akcja toczy się na wodzie, są zawsze niezwykle spektakularne. Nawet średniej klasy komedia romantyczna, w której główne wątki przedstawiane są na luksusowym jachcie, oglądana jest z przyjemnością. Podróżowanie po bezkresnym oceanie to marzenie wielu z nas. Adrenalina, ale jednocześnie spokój od miejskiego zgiełku, do tego nieziemskie widoki i bliskość łona niczym nieskażonej natury – czego więcej chcieć? Okazuje się również, że szerokie wody to świetny plan, by fabuła była przygodowa, ale też na filmy akcji czy te wywołujące sporą dozę strachu. Sprawdźcie, które tytuły znalazły się na naszej TOP liście najlepszych filmów, w których akcja toczy się na wodzie. Gniew oceanu Czy wiecie, że opowieść o losach kutra rybackiego Andrea Gail oparta jest na faktach? To obowiązkowa pozycja dla tych, którzy uwielbiają film katastroficzny z nutką adrenaliny, bo w tym przypadku wartka akcja toczy się niemalże cały czas, a na ekranie można zobaczyć niejeden wypadek, a nawet śmierć członka załogi. Film przedstawia autentyczną historię załogi kutra, która w 1991 roku musiała zmierzyć się ze sztormem stulecia na wodach Atlantyku. To jedna z superprodukcji w historii światowego kina. Całe przedsięwzięcie kosztowało kilka milionów dolarów i doskonale widać to na ekranie. Zaskakujące efekty specjalne, ale i świetna obsada (w rolach głównych między innymi George Clooney i Mark Wahlberg) gwarantuje naprawdę dobrze spędzony czas przed telewizorem. Piraci z Karaibów Cała seria filmów przygodowych z Johnnym Deppem w roli głównej to obowiązkowe już pozycje dla miłośników historii o piratach. Nie brakuje tu fantastyki, niebezpieczeństwa ze sporą dozą adrenaliny, ale i odrobiny szaleństwa. Cała fabuła dopełniona jest szczyptą miłości i odrobiną doskonałego, czarnego humoru. Piraci z Karaibów stały się hitem ze względu na doskonały scenariusz, ale też nie gorsze efekty specjalne, piękne widoki, świetną muzykę i oczywiście obsadę. Wspomniany już Johnny Depp, który w pierwszej części sagi wziął udział ze względu na prośby swoich dzieci, utalentowana Keira Knightley i nienaganny Orlando Bloom, chociażby dla nich warto usiąść przed telewizorem. Wodny świat To podobno amerykańska superprodukcja, w której ukazana jest największa ilość wody. Fabuła filmu opiera się na wizji przyszłości, w której nie ma stałego lądu. Po roztopieniu się lodowców, ludzie, którzy przeżyli zagładę, szukają krańca wodnej przestrzeni. W roli głównej wystąpił Kevin Costner, który wcielił się w postać żeglarza. Jego historia to niejeden wypadek i walka z wrogiem, gdzie główny bohater broni małej dziewczynki, która ma pomóc w dotarciu na ląd. Na ekranie widać jednak nie tylko śmierć członka załogi wroga, ale również niesamowitą przyjaźń twardziela z dzieckiem. Titanic Czy ktoś jeszcze nie widział Titanica? To film, który zaliczyć można zarówno do tych katastrofalnych, ale też melodramatów. Nie ma tutaj małych, ale luksusowych jachtów, jak la Polonia, ale jest za to największy statek na świecie Titanic, który nie przetrwał swojego dziewiczego rejsu. Wypadek Titanica, który uderzył w górę lodową, miał miejsce w 1912 roku, ale świat poznał jego niezwykłą historię dopiero w 1998 roku, kiedy nastąpiła premiera filmu Jamesa Camerona. W filmie podziwiać można nie tylko otoczony przepychem statek, na którym pracowała niejedna stewardessa, ale także poznać wątek miłosny Kate i Jacka. 41 dni nadziei Pozornie błaha historia o dwójce zakochanych, którzy na jachcie podobnym do la polonia yacht zamierzają przepłynąć Pacyfik. Nie towarzyszy im stewardessa ani inni członkowie załogi, na szerokich wodach są zupełnie sami. Problem pojawia się wtedy, gdy docierają do samego centrum szalejącej na oceanie burzy. Ich romantyczny rejs szybko zmienia się w walkę o życie. Czy na ekranie zobaczyć można śmierć członka załogi? A może uda im się przetrwać? Jak zareaguje policja, czy ktoś rozpocznie poszukiwania żeglarzy i ocali im życie? Obejrzyjcie koniecznie. Ocean strachu To istna konfrontacja ludzi z żywiołem, jakim jest morska otchłań. Historia opowiada o parze nurków, która zostaje pozostawiona w wodzie. Nie mają do dyspozycji jachtu, jak La Polonia, nie mają nawet tratwy. Czy uda im się przeżyć? Czy poradzą sobie z rekinami? Czy policja wodna rozpocznie ich poszukiwania i zdąży na czas? Film jest wart obejrzenia, bo przez tych kilkadziesiąt minut naprawdę trzyma w napięciu. Statek Widmo To horror dla kinomanów, którzy cenią sobie mieszankę fabuły przygodowej z lekkim dreszczykiem strachu. Statek widmo to historia zaginionego przed laty okrętu, który teraz ma być odnaleziony przez załogę holownika. Na pokładzie okrętu dochodzi do mrożących krew w żyłach wydarzeń. Widać śmierć członka załogi i mroczne obrazy z duchami w tle. Nie ma tu miejsca na piękne widoki czy luksus niczym na la polonia yacht. I chociaż film jest nieco przewidywalny, to z całą pewnością zasługuje na miejsce w naszej liście TOP7.
film o rozbitkach na morzu