🏏 Dom Pod Księżą Górą
Dom Gościnny "Pod Górą", Chełmno, Poland. 257 likes · 165 were here. Witamy w Domu Gościnnym "Pod Górą"
Wszystkie pokoje w pensjonacie Pod Wietrzną Górą są klimatyzowane i obejmują łazienkę z prysznicem oraz część wypoczynkową z zestawem do parzenia kawy i herbaty. W obiekcie znajduje się restauracja, która specjalizuje się w daniach kuchni polskiej i europejskiej. Codziennie od godziny 09:00 serwowane jest tu również śniadanie.
Dom pod Mandragorą, Świeradów-Zdrój – Rezervați cu Garanția Celui Mai Bun Preț! 74 comentarii și 30 fotografii așteaptă pe Booking.com.
Góralski dom pod Babią Górą, Zawoja – Rezervujte si so zárukou najlepšej ceny! 10 hodnotení a 28 fotografií na Booking.com
Domek pod Majową Górą, Kacwin – Бронюйте з Гарантією Найкращої Ціни! 19 відгуків та 27 фотографій на Booking.com
Jasicówka pod Łysą Górą - Restauracja Dom weselny, Mordarka koło Limanowej. 4,098 likes · 40 talking about this · 1,234 were here. Dom Weselny w Limanowej " Jasicówka "położona pod Łysą Górą.
Apartamenty "Trzy Morza" to przedwojenny dom z duszą położony na odludziu w malowniczej, górskiej dolinie w Sudetach, na skraju wsi Jodłów. Oferujemy cztery apartamenty z całkowicie wyposażoną kuchnią (naczynia, sztućce, garnki, toster, czajnik, ekspres do kawy, zmywarka, piekarnik, lodówka). Obiekt położony jest na terenie
Do sprzedania piękny dom , ok 200 m2! Po szczegóły zapraszam na stronę internetową nieruchomosci-ostoja.plZapytaj o ofertę +48 696 233 357
Dom pod Baranią, Wisła. 5,217 likes · 4 talking about this · 103 were here. Dom pod Baranią Siedlisko u podnóża Baraniej Góry w Rezerwacie Natura 2000.
Vissa rum har utsikt över trädgården. Dom Gościnny Pod Górą har en terrass och gratis grillfaciliteter. I trädgården finns en gunga för barnen och på begäran erbjuds barnstolar. Boendet erbjuder gratis privat parkering. Närmaste livsmedelsbutik ligger 50 meter från Dom Gościnny Pod Górą och det finns en restaurang 300 meter bort.
Personel. Obiekt Dom pod Baranią położony jest w miejscowości Wisła w regionie śląskie i oferuje bezpłatne WiFi, sprzęt do grillowania, ogród oraz bezpłatny prywatny parking. Odległość ważnych miejsc od obiektu: Ośrodek narciarski Zagroń Istebna – 14 km. W obieckie zapewniono wannę z hydromasażem i wannę z hydromasażem.
Situato a Jelenia Góra, a 1,3 km dallo Stadio Jelenia Gora. La Dom Pod Rybią Skałą offre sistemazioni con giardino, la connessione WiFi gratuita, una reception aperta 24 ore su 24 e il servizio in camera. Dotato di un parcheggio privato gratuito, l'appartamento sorge in una zona ideale per praticare attività quali sci e ciclismo.
u6d0. Tego słonecznego dzionka nie mogliśmy się już doczekać. O tym, że pięknie ma być słyszeliśmy od tygodnia. I faktycznie słoneczko uśmiecha się do nas, choć poranek chłodny mamy, lecz cóż się dziwić - przecież to już listopad. W Tatry iść się nie da - toprowcy bezwzględnie odradzają to, ze względu na oblodzenie. Bardziej ambitne cele (dłuższe trasy) też nie wchodzą w rachubę, bo listopadowe dzionki są zbyt krótkie. Wybieramy Beskid Wyspowy i Pasmo Ciecienia. Punktem wyjścia będą Poznachowice Górne, położone u stóp nieznanej nam jeszcze góry Grodzisko. Pasmo Glichowca z Poznachowic Górnych. TRASA: Poznachowice Górne Grodzisko (618 m Księża Góra (649 m Ciecień (829 m Szczyrzyc Szczyrzyc Krzesławice Diabli Kamień OPIS: Do Poznachowic Górnych przyjeżdżamy o godzinie Podjeżdżamy niemal pod skraj lasu porastającego górę Grodzisko, tym samym niebieski szlak od razu wprowadza nas na leśną ścieżkę. Z początku pnie się ona ostro leśnym wąwozem. Wygląda jakby kiedyś biegł tędy leśny trakt. Dzisiejszego dnia pokryty jest grubą warstwą liści. Jednak barwy jesienie jeszcze nie opadły zupełnie. Las wciąż mieni się ich krasą. W lesie listopadowym Wokół góry, góry i góry I całe moje życie w górach Ileż piękniej drozdy leśne śpiewają Niż śpiewak płatny na chórach Wokół lasy, lasy i wiatr I całe życie w wiatru świstach Wszyscy których kocham wita Was Modrzewia ikona złocista Jak łasiczki ścieżka w śniegach Droga życia była kręta Teraz z lasów zeszła na mnie Młodych jodeł zieleń święta Ważne są tylko kopuły pieśni Które na górze wysokiej zostaną Nikt nie szuka inicjałów cieśli Gdy cieśle dom postawią Wokół góry, góry i góry I całe moje życie w górach Ileż piękniej drozdy leśne śpiewają Niż śpiewak płatny na chórach Wokół lasy, lasy i wiatr I całe życie w wiatru świstach Wszyscy których kocham wita Was Modrzewia ikona złocista Nieludzką ręką malowany jest Wielki smutek duszy mej Lecz nawet złockiej ikonie Ja nigdy nic nie powiem Przyjaciele, którzy jemiołę czcicie Dobrze, że chodzicie światem Jutro jodełkę zieloną spalicie By darzyła was ciepłym latem autor: J. Harasymowicz Podejście na siodło przełęczy pod Grodziskiem. Barwy jesienie jeszcze nie opadły zupełnie. Grzbiet pasma górskiego pod Grodziskiem. Stoki Grodziska są dość strome po sam szczyt góry. Dzięki temu szybko się do niego zbliżamy. Duże nachylenie zboczy Grodziska sprawia, że pomimo lesistości pojawiają się na nich niezbyt rozległe, ale ładne widoki. Tuż przed szczytem przekraczamy tajemnicze wały ziemne tworzące podwójny pierścień wokół szczytu i zaraz potem po 40 minutowej wspinaczce, o godzinie zdobywamy szczyt Grodziska (618 m Robimy tutaj dłuższą przerwę przy ognisku. Wały ziemne na Grodzisku. Otaczające szczyt góry wały ziemne są pozostałością po grodzie z czasów kultury łużyckiej. Podczas prowadzonych prac archeologicznych znaleziono tutaj broń, narzędzia i naczynia gliniane pochodzące z V w Gród ten był silnym punktem obronny państwa Wiślan. W czasach pierwszych Piastów został on rozbudowany. Powstał wówczas zamek otoczony wałami i murem kamiennym, zwany zamkiem szczyrzyckim od nazwy osady, która rozwijała się u stóp góry. Zamek ten był jedną z najpotężniejszych budowli obronnych ówczesnej Ziemi Krakowskiej. Tak było jeszcze w drugiej połowie XIII wieku, aż do najazdu Tatarów na Polskę, który na Grodzisku pozostawił zgliszcza tej warowni. Zamek został zniszczony prawdopodobnie w 1287 roku. Pozostała po nim ruina, pozostawiona na pastwę czasu. Nikt się nie kwapił się do jego odbudowy. Mimo to w dolinie u stóp góry rozwijały się wioski, szczególnie Szczyrzyc, na terenie którego założono klasztor Cystersów. Niebawem wioska ta urosła do rangi stolicy jednego z największych powiatów w ówczesnym województwie krakowskim. Zostawmy jednak Szczyrzyc na później. Grodzisko (618 m - szczyt. Plan Grodziska z XII-XIII wieku. Symboliczny grób partyzancki na Grodzisku. Po konsumpcji pieczonych kiełbasek dokładnie wygaszamy ognisko i o godzinie rozpoczynamy schodzenie z wierzchołka Grodziska. Chwilę jest bardzo ostro. Potem szlak łagodnieje, ale nie na długo, bowiem szybko znów przybiera na stromości wiodąc pięknym bukowo-brzozowym lasem. Gruba warstwa liści na szlaku utrudnia bezpiecznie stawianie stóp, gdyż nie widać występujących nierówności. Jednak niespodziewanie, już po 15 minutach wychodzimy na siodło przełęczy pokryte łąką, na której kończymy schodzenie z Grodziska. Wkraczamy teraz na gruntową drogą, która od zachodu wbiega na grzbiet pasma. Rozciąga się stąd śliczny widok. Patrząc przed siebie wzdłuż grzbietu widzimy Księżą Górę i Ciecień. Dalej od nich, nieco na prawo widoczna jest Wierzbanowska Góra, za którą ukazuje się wierzchołek Lubogoszcza. Przesuwając wzrok jeszcze bardziej na prawo zobaczymy Szczebel, a za nim Luboń Wielki. Na zachodzie okazale prezentują się Lubomir i Łysina oraz Kamiennik. Wierzchołek Grodziska od strony południowej. Krótkie wypłaszczenie południowego stoku Grodziska. Widok w kierunku Księżej Góry i Ciecienia z siodła pod Grodziskiem. Pogórze Wiśnickie z siodła pod Grodziskiem. Pasmo Lubomira i Łysiny oraz Kamiennik z siodła pod Grodziskiem. Trawiaste siodło pod Grodziskiem. Podążamy dalej grzbietową drogą gruntową. Mijamy stanowisko obserwacyjne, szpaler kilku wierzb i wchodzimy do mieszanego lasu. Szlak zaczyna lekko piąć się w górę. Za niedługo mijamy czarny szlak przychodzący od Szczyrzyca i Diablego Kamienia. Przemierzamy mieszany las i niebawem przechodzimy obok kulminacji wzniesienia grzbietowego zwanego Cubla Góra (565 m Szpaler wierzb i wieża obserwacyjna na przełęczy pod Grodziskiem. Cubla Góra. O godzinie wchodzimy na niewielką polankę, na której stoi kamienna kapliczka Matki Boskiej pochodząca z 1869 roku. Nasz szlak krzyżuje się tutaj z tzw. Drogą Klasztorną łączącą Szczyrzyc i Wiśniową. Niebieskie znaki w dalszym ciągu prowadzą nas gruntową, leśną drogą po grzbiecie pasma. Las nie wszędzie rośnie tu zwartym parawanem. Czasem przy szlaku pojawia się niski, leśny młodnik, ponad którym pokazuje się nam Pogórze Wiśnickie. Kapliczka Matki Boskiej z 1869 roku. Las nie wszędzie rośnie zwartym parawanem. Kapliczka przed Księżą Górą. Niebawem przechodzimy przez inne skrzyżowanie dróg, wspinających się po obu stronach zbocza. Na wysokim pniu wisi przy nim mała czerwona kapliczka. Od tego miejsca szlak ponownie wznosi się spokojnie, jednakże schodzi nieco na wschodnią stronę grzbietu. Zaczyna trawersować szczyt Księżej Góry. Zrównujemy się z nim o godzinie Na prawo od naszego szlaku odchodzi ścieżka na szczyt góry. Znak ze strzałką informuje, że dzieli nas od niego tylko 6 minut, i że znajduje się na nim wieża widokowa. Zatem za wskazaniem tej strzałki schodzimy z niebieskiego szlaku. Na szczycie Księżej Góry oprócz wieży widokowej znajduje się ołtarz z wysokim krzyżem. Są też ławki, na których można odpocząć. Jest też, podobnie jak na Grodzisku - miejsce na rozpalenie ogniska otoczone kamieniami. Wieża widokowa jest nieco podstarzała. Drewno z którego jest zrobiona nie jest już pierwszej młodości i sprawia wrażenie podgniłego. Tabliczka informacyjna na wieży przestrzega, że na danym poziomie może znajdować się jednocześnie nie więcej niż 5 osób. Wchodzimy ostrożnie na górę, a tam przekonujemy się o tym jak piękny jest Beskid Wyspowy. Wygląda olśniewająco. Nie spodziewaliśmy się takich atrakcji, a nastawiali głównie na leśną wędrówkę. Z Księżej Góry szczególnie wspaniale prezentuje się Pasmo Lubomira i Łysiny. Na południu zaś widoczny jest nieodległy już Ciecień, zwany też Cietniem. Księża Góra (649 m - szczyt. Pasmo Lubomira i Łysiny oraz Kamiennik. Widok na południowy wschód z Księżej Góry. Ciecień z Księżej Góry. Księża Góra - ołtarz na szczycie. Po powrocie na szlak przechodzimy przez drogę łączącą Wiśniową i Pogorzany i rozpoczynamy regularne podejście na Ciecienia. Po około 30 minutach docieramy do miejsca, gdzie dochodzi do nas zielony szlak ze Szczyrzyca. Prowadzi on również na szczyt, podobnie jak nasz niebieski. Trochę dalej podejście na szczyt Ciecienia staje się znacznie bardziej mozolne. Na szlaku pojawiają się odsłonięte fragmenty piaskowca. Dopiero tuż przed samym wypłaszczeniem szczytowym szlak łagodnieje. Około przechodzimy przez niewielkie wypłaszczenie szczytowe Ciecienia (829 m Szlak po drugiej stronie szczytu zaczyna obniżać się, a zielone znaki które nam niedługo towarzyszyły odbijają na północ i schodzą do Wiśniowej. Jeszcze parę kroków idziemy na południe za niebieskimi znakami, gdzie znajduje się wspaniały punkt widokowy. Podejście na Ciecień z przełęczy pod Księżą Górą. Ciecień (829 m - szczyt. Jest to polana stromo opadająca niemal spod samego szczytu Ciecienia. Cieszy się ona popularnością wśród paralotniarzy. Jest też znakomitym miejscem na postój turystyczny, gdyż rozciąga się z niej nieprawdopodobnie piękna panorama. Obejmuje ona Beskid Wyspowy, Beskid Makowski (zwany też Beskidem Średnim lub Myślenickim) oraz Beskid Żywiecki. Dolina rzeki Krzyworzeki jest u naszych stóp - tak się nam przynajmniej zdaje. Przeciwległa strona doliny falami niewielkich wzniesień wznosi się łagodnie ku zalesionym masywom Lubomira i Łysiny oraz Kamiennika. Na tych wzniesieniach, wśród pól i łąk widać wiele malowniczo rozrzuconych domów. Zwarte skupisko domów mamy wzdłuż Krzyworzeki, przy której zlokalizowane są wsie Wierzbanowa i znajdująca się bardziej na północy Wiśniowa. Natomiast na południowym zachodzie, za Zembalową i Pasmem Polic widać najwyższy szczyt Beskidu Żywieckiego i wszystkich polskich Beskidów - Babią Górę. Patrzymy nieco bardziej na południe, gdzie na pierwszym planie ciągnie się Wierzbanowska Góra, dalej za nią Lubogoszcz, Szczebel, a pomiędzy ich stokami mamy Luboń Wielki z charakterystycznym masztem. Wprost na południu wznosi się Turbacz, najwyższy szczyt Gorców. Napewno byłby stąd widoczny, gdyby nie las na stokach Ciecienia. Na skraju polany pod szczytem Ciecienia. Polana pod szczytem Ciecienia. Panorama gór okryta jest brązami jesieni, blaskiem wczesnopopołudniowego słońca i unoszącą się delikatną mgiełką. Z okolic Węglówki unosi się lekko dym. Podobny pióropusz unosi się doliny Krzyworzeki, przed wzgórzem Dziadkówka (470 m znajdującym się między Wiśniową i Wierzbanową. Na wschodnich stokach tego wzgórza umiejscowiony został o I wojnie światowej cmentarz nr 373. Chmury z dużą nieszczelnością zakrywają błękit nieba. Najdalsze pod iluminacją słoneczną nabierają subtelnych kolorów żółci, a może raczej brunatniejącej pomarańczy. Harmonię zakłócają białe ślady pozostawione przez przelatujące samoloty, które nadają panoramie dużą szczyptę niezwykłości. Ogarnia nas zachwyt i odkrywcza myśl, że cudów natury wcale nie trzeba daleko szukać. Zdarzają się wszędzie, również blisko nas. Polana pod szczytem Ciecienia. Z piękną panoramą żegnamy się o godzinie Wracamy na szczyt Ciecienia, po czym schodzimy z niego tą samą ścieżką, którą wychodziliśmy, aż do miejsca, gdzie zielony szlak odchodzi prostopadle od niebieskiego i zbiega do Szczyrzyca. Odtąd prowadzi nas ten zielony szlak, aż na dno doliny rzeki Stradomki. Polana pod szczytem Ciecienia. Ścieżka wyraziście wytraca wysokość wiodąc przez gęsty świerkowy las. W swoich czasach wielokrotnie przemierzał je król Władysław Łokietek, polując na dziką zwierzynę. Dziś zwierzyny tu znacznie mniej i las nie ten sam, bo nowy, młodszy i może troszkę mniej gęsty. Wciąż jednak służy ludziom z dolin tym czym może. Szlak w wielu miejscach usłany jest gałązkami po ściętych drzewach. Rośnie przy nim całkiem sporo grzybów, mimo iż sezon grzybobrania właściwie już minął. Szlak z Ciecienia do Szczyrzyca. Po naszej prawej ponad drzewami ukazuje się nam najwyższa w Beskidzie Wyspowym - Mogielica (1171 m i zaraz potem wchodzimy na gruntową drogę, na której skręcamy w lewo. Przechodzimy obok poukładanych przy drodze, ściętych drzew i wychodzimy z lasu. Na drodze pojawia się asfalt. Mijamy pierwsze domy. Na północy widzimy wzgórze pokryte pasami pól, którego kulminacyjną część wieńczy kościół parafialny z czerwonej cegły, wybudowany w latach 1907-1913, pod wezwaniem Ścięcia św. Jana Chrzciciela. Otaczają go domy wsi o nazwie Góra Świętego Jana. Pierwszy kościół stał w tym miejscu już dużo wcześniej, prawdopodobnie w okresie misji św. Cyryla i Metodego, w I połowie X wieku. Jego kres nastąpił przypuszczalnie w okresie najazdów tatarskich. W kolejnych wiekach stojący w tym miejscu kościół ulegał kilkakrotnie zniszczeniom ( w wyniku pożaru), ale za każdym razem udało się go obudować. Wzgórze z Górą Świętego Jana opada w naszym kierunku do doliny, w której płynie rzeka Stradomka. W tejże dolinie leży wioska Szczyrzyc oraz Opactwo Cystersów założone około roku 1234. Wzgórze z Górą Świętego Jana. Kościół pod wezwaniem Ścięcia św. Jana Chrzciciela w Górze Świętego Jana. Im dalej oddalamy się od krawędzi lasu, tym szerzej widać całe pasmo, przez które wędrowaliśmy. Za naszym lewym ramieniem ukazuje się Grodzisko, przed nim, a bliżej nas Książa Góra, której grzbiet łączy się ze znajdującym się za nami Ciecieniem. Po prawej, na południu mamy Śnieżnicę i Łopień, a pomiędzy nimi ukazuje się widziana już wcześniej Mogielica. Z kolei na wschodzie mamy ładny widok na niewielkie wzniesienia: Kostrzę, Świnną, Zęzów, a także zachodnią część Pasma Łososińskiego. Schodzimy pośród pól oraz sadów, z których słyną te okolice. Sad w Szczyrzycu. Ponad doliną Stradomki. Będąc już blisko Stradomki droga skręca na chwilę w lewo idąc równolegle do Stradomki, a następnie ostro w prawo schodząc do mostu nad rzeką Stradomka. Przechodzimy na drugą stronę rzeki, gdzie znajduje się Opactwo OO. Cystersów, któremu Szczyrzyc zawdzięcza dawną świetność. W XVI wieku stał się stolicą dużego powiatu , choć w rzeczywistości przez cały czas swojego istnienia Szczyrzyc był wsią, pomimo nadanych mu praw miejskich przez króla Władysława Jagiełłę w 1434 roku. Powiat szczyrzycki ciągnął się od Tatr, aż po Tyniec, który obecnie stanowi część Krakowa. Obejmował takie miejscowości jak: Wieliczka, Bochnia, Wiśnicz, Dobczyce, Myślenice, Jordanów, Lanckorona i Tymbark. Powiat szczyrzycki na ścianie restauracji „Marysia”. Potężny powiat szczyrzycki istniał do XVII wieku, kiedy zlikwidowali go podczas rozbiorów Austriacy. Wtedy też skonfiskowane zostały dobra Opactwa OO. Cystersów. Białym mnichom udało się je odzyskać w XIX wieku i Cystersi zaczęli na nowo funkcjonować na szczyrzyckiej ziemi, otaczając czcią wizerunek Matki Bożej Szczyrzyckiej, którego pochodzenie do dziś jest zagadką. Przypuszcza się, że obraz Matki Bożej Szczyrzyckiej powstał w VI wieku. Dziś nosi sukienki ufundowane przez Adama Stefana Sapiehę i złote papieskie korony ufundowane w 1984 roku, w 750 rocznicę istnienia opactwa cystersów. Wejście do klasztoru Cystersów. Plac przyklasztorny tzw. „Szczyrzyckie Błonia”. Kościół Najświętszej Maryi Panny Wniebowziętej i św. Stanisława Biskupa w Szczyrzycu. Kościół Najświętszej Maryi Panny Wniebowziętej i św. Stanisława Biskupa w Szczyrzycu. Wnętrze kościoła Cystersów. Matka Boża Szczyrzycka. Cystersi dbali nie tylko o ducha mieszkańców okolicznych wsi. W 1798 roku otworzyli gimnazjum, do której w latach 1886-1888 uczęszczał Władysław Orkan. Szkoła ta istniała do 1955 roku, kiedy zamknięta została przez ówczesne władze. Szczyrzyccy mnisi zasłynęli jeszcze z czegoś. W 1628 roku założyli browar klasztorny. Produkowali w nim według starej receptury piwo o nazwie „Złoty zdrój”. Niestety, stosunkowo niedawno, bo w roku 1997 musieli zamknąć swój słynny browar z powodu braku funduszy na jego modernizację i rozwój. Tradycje Cystersów stara się obecnie podtrzymywać sąsiadujący z klasztornymi budynkami minibrowar „Marysia”. Można w nim posmakować Piwa Szczyrzyckiego, tradycyjnie warzonego w różnych wersjach: nachmielonej „dwunastki”, słodkawej „Czternastki” lub odmiany miodowej. Warzy się ono tak jak dawniej, według tradycyjnych receptur i w dodatku na oczach wszystkich spragnionych. Jest to możliwe, gdyż minibrowar dzieli pomieszczenie z częścią restauracyjną. Nie wypada pytać, czy warto się skusić na kufelek by poznać smak tego cudownego, czy może niebiańskiego napoju. Sekret jego smaku stanowi oczywiście doskonała woda, która pochodzi ze źródła zwanego „Boskim” - tego samego, z którego wcześniej korzystali mnisi. Doskonałości te dopełniają pozostałe naturalne składniki: jęczmień, chmiel, goryczka, słód. Browar klasztorny w Szczyrzycu. Etykietka z Piwa Szczyrzyckiego. Jednakże nie wszyscy o tym wiedzą, że o mały włos nie byłoby ani Szczyrzyckiego Piwa, ani klasztoru, ani mnichów. Niewiele brakowało, a Opactwo zniknęłoby z tej ziemi zaraz po jego wybudowaniu. Wszystko przez pewnego grajka weselnego, który uległ diabelskiej pokusie. Otóż wracając z jednego z weselisk niedaleko stąd napotkał diabła. Ten obiecał mu, że obsypie go złotem jeśli zagra mu do tańca. Grajek zagrał mu, a ten jak rzekł, tak obsypał go złotem. Grajek doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że żona nie uwierzy mu, że tyle złota dostał jedynie za granie i oskarży go, że zaprzedał diabłu duszę, co w rzeczywistości nie miało miejsca. Dlatego też postanowił przekazać złoto na budowę klasztoru w Szczyrzycu. Diabeł zaś powrócił na Łysą Górę, gdzie spotkał czarownicę. Ta rzekła do niego: „Coś ty diable zrobił, miast kusić toś ty złoto na budowę klasztoru dał?”. Rozwścieczył się wówczas diabeł, pochwycił jeden z kamieni i zaczął wlec go do Szczyrzyca, by cisnąć nim w klasztor. Zwiedzieli się o tym bracia mnisi i poleciwszy się opiece Matki Bożej zaczęli modlić się o ocalenie siebie i klasztoru. I sprawiła ona, że kamień zaczął diabłu coraz bardziej ciążyć, aż ten nie mogąc go już udźwignąć upuścił go 3 km przed klasztorem. Kamień ten wciąż leży tam, gdzie został upuszczony - u wschodnich podnóży góry Grodzisko, w miejscowości Krzesławice na przysiółku Smykań. Dochodzi już godzina zmrok już zapadł, ale mamy latarki i jedziemy zobaczyć ten kamień. Z szosy podchodzimy krótko na wzniesienie za czarnymi znakami szlaku, trochę na tzw. czuja, bo znaki oczywiście są słabo widoczne. Po kilku minutach wychodzimy przed ogromny głaz o długości około 55 m, szerokości 8-12 m i wysokości około 25 metrów. Posiada on liczne wnęki, wyżłobienia i spękania. Na jego ścianach można dostrzec 5 wgłębień, pochodzących jak powiadają: od palców diabła. Głaz ten zwieńczony jest metalowym krzyżem. Tuż przed nim, po jego zachodniej stronie stoi drugi krzyż, drewniany. Natomiast nieopodal kamienia stoi opuszczona pustelnia, w której do 1992 roku mieszkał pustelnik związany z klasztorem w Szczyrzycu. Diabli Kamień. Pod Diablim Kamieniem kończy się nasze spotkanie z malowniczym szczyrzyckim regionem. Zdaje się, że ta wspaniała wędrówka była też pożegnaniem kolorowej jesieni. Nadchodzi już jej szara i chłodna część, zapowiadająca zbliżającą się już zimę. Nie wyklucza to jednak równie udanych wędrówek. Nie wiemy jednak jeszcze gdzie i kiedy wyruszymy następnym razem, ale tej chwili będziemy wyczekiwać z niecierpliwością. Udostępnij:
Północne stoki Czereśli. Niepozorne, północno-wschodnie rejony pasma Magury Wątkowskiej leżącej w centralnej części Beskidu Niskiego, graniczącego tu z Pogórzem Jasielskim, kryją wiele ciekawych obiektów przyrodniczych i historycznych oraz historii i legend z nimi związanych. Kilka z takich obiektów odwiedziłem podczas całodziennej, wiosennej wędrówki, którą odbyłem wiosną 2017 roku. Na tą wędrówkę wybrałem się wraz z koleżanką. Rozpoczęliśmy ją w miejscowości Pielgrzymka od obejrzenia znajdującej się tu dawnej greckokatolickiej (a obecnie prawosławnej) cerkwi. Następnie polnymi drogami wśród łąk i pól poszliśmy do sąsiadującej z Pielgrzymką Mrukowej. Z Mrukowej udaliśmy się wzdłuż potoku Szczawa do „cudownego źródełka” pod Trzema Kopcami a stamtąd na Zamkową Górę. W średniowieczu na szczycie tej góry istniał zamek Mruków, który jednak nie przetrwał zbyt długo i do dziś prawie nic po nim nie zostało. Z Zamkowej Góry udaliśmy się na szczyt Czereśli aby później zejść z niej bardzo stromym jarem potoku. Potok ten to jeden z ważniejszych dopływów Pachniączki, wpadający do niej w Pielgrzymce. A więc najpierw jarem potoku a potem polną drogą zeszliśmy do Pielgrzymki, gdzie zamykając pętlę zakończyliśmy wędrówkę. Góra Zamkowa, Ruskie Zamczysko, Smyczka – widok z polnej drogi do Pielgrzymki. Do Pielgrzymki dojechaliśmy samochodem, który zostawiliśmy na parkingu pod kościołem. Stąd bardzo łatwo jest trafić do XVIII-wiecznej cerkwi drewnianej, której położenie wskazują otaczające ją wysokie drzewa. Cerkiew Michała Archanioła w Pielgrzymce. Idziemy więc tam aby od cerkwi zacząć wycieczkę. Niestety – dzisiaj jest zamknięta więc nie zobaczymy pięknego, rzeźbionego pięciorzędowego i pozłacanego ikonostasu. Konstrukcję ikonostasu wykonał w 1877 roku snycerz ze Żmigrodu Roman Rychlicki. Następnie został on pomalowany i pozłocony przez słynnych malarzy – braci Pawła i Jana Bogdańskich z Dobromila. Wiele części zdekompletowanego ikonostasu znajduje się obecnie w muzeach w Łańcucie, w Sanoku i we Lwowie. Wg ks. Władysława Sarny autora książki „Opis powiatu jasielskiego” wydanej w 1908 r. z Pielgrzymki wysłano wtedy kilkadziesiąt obrazów na wystawę w Instytucie Staropigialnym, odbywającą się w latach 1888-89 we Lwowie. Cerkiew Michała Archanioła w Pielgrzymce (obecnie prawosławna). W tej cerkwi znajduje się kilka ikon przeniesionych z wcześniejszej cerkwi a więc starszych od obecnej. Jedną z nich jest watra uwagi bo otoczona kultem ikona Bogurodzicy Hodegetrii z 1649 roku w ołtarzu bocznym (zaprestolnym), którą wykonał na płótnie malarz Hyrowskij. Została ona oprawiona w barokowe dekoracje pochodzące z carskich wrót z najstarszego ikonostasu pielgrzymskiej cerkwi. Dokonał tego w XIX wieku ówczesny proboszcz Ioan Myszkowskij. Wnętrze obecnej cerkwi zdobią także figuralno-ornamentalne polichromie wykonane przez Bogdańskich w 1887 roku. W cerkwi znajduje się także Grób Pański z 1684 r. oraz gromadzone przez zasłużoną dla Pielgrzymki rodzinę Myszkowskich, liczne bardzo cenne i zabytkowe przedmioty. Jednym z najcenniejszych był barokowy, jedwabny ornat przetykany złotymi haftami, podarowany cerkwi przez Jerzego Mniszcha ojca carowej Maryny (żony Dymitra Samozwańca). Także i on znalazł się na Lwowskiej wystawie, gdzie – jak pisze X. Sarna – wyrażono opinię, że został wywieziony przez Mniszchów ze skarbca carskiego w Moskwie. Wejście do cerkwi i stary misyjny krzyż z 1927 do cerkwi i nowy krzyż ustawiony w 1000-lecie Chrztu Rusi. Skoro cerkiew zamknięta to musimy zadowolić się jej architekturą zewnętrzną. Jest to trójdzielna cerkiew typu zachodniołemkowskiego z wydłużonym prezbiterium, szeroką nawą i babińcem znajdującym się pod wysoką wieżą. Wieża o konstrukcji słupowo-ramowej i pochyłych ścianach pokryta jest gontem. Pozostałe ściany obite są pionowymi deskami, pomalowanimi innym kolorem. Dach wieży, podobnie jak i pozostałe dachy zakończone są baniastymi hełmami przykrytymi blachą. Nawę nakryto dachem o konstrukcji namiotowej a prezbiterium przykryte jest częściowo dwuspadowym, kalenicowym daszkiem przechodzacym w namiotowy. Krzyże z 1988 r. i z 1937r. upamiętniające Chrzest Rusi. Kilka słów o historii cerkwi. Obecna cerkiew pochodzi z końca XVIII wieku i była to cerkiew greckokatolicka (dokładna data nie jest znana). Wiadomo jest natomiast, że z 1581 roku pochodzi pisana wzmianka o pierwszej cerkwi, która była wtedy prawosławną. Znajdowała się nieco na południe od tej zbudowanej w XVIII wieku. Znana jest data remontu, który przeprowadzono w latach 1870-72 (często w literaturze ta data uważana jest za datę budowy). W roku 1887 odnowiono wnetrze i ikonostas. Kolejny remont przeprowadzono w 1923 roku. Po akcji „Wisła”, której skutkiem było wysiedlenie Łemków cerkiew zaczęła chylić sie ku upadkowi. Jednak po powrocie z wysiedleń części Łemków, cerkiew zaczęto remontować. W roku 1960 erygowano tu parafię prawosławną i w ten sposób cerkiew tą wieżą cerkwi, po jej lewej stronie znajduje się stary drewniany krzyż z 1927 roku upamiętniający Misje Święte. Po prawej stronie od wejścia znajduje się betonowy krzyż postawiony w 1988 roku, który upamiętnia 1000-lecie Chrztu Rusi. Ustawiono go obok starego, drewnianego z 1937 roku postawionego w 950 rocznicę tego chrztu. Cerkiew otoczona jest ogrodzeniem z metalowych prętów wspartych na betonowych słupkach. Kilka lat wcześniej gdy przejeżdżałem tędy rowerem na terenie ogrodzonej cerkwi pasło się niewielkie stadko owiec. Taka ciekawostka… praktyczna bo nie trzeba kosić trawy 😉. W odległości około 200 metrów na wschód od cerkwi znajduje się stary, zabytkowy, łemkowski cmentarz parafialny. Tam właśnie idziemy aby go obejrzeć. Pochowani są tutaj dwaj miejscowi proboszczowie z rodu Myszkowskich, którzy byli też wykładowcami teologii na uniwersytecie lwowskim. Nagrobki cmentarza parafialnego w Pielgrzymce. Jest tam też wiele innych ciekawych i pięknych nagrobków wykonywanych przez mistrzów kamieniarstwa. Z cmentarza wychodzimy na rozległe otwarte tereny, poprzecinane polnymi dróżkami. Cmentarz poza wsią ukryty w zaroślach . Gdzieniegdzie, wśród rozległych łąk i pól uprawnych rosną pojedyncze drzewa. W oddali widać większe skupisko drzew i własnie w tamtym kierunku się udajemy. Pośród tych drzew ukryty jest kolejny cmentarz. Tym razem jest to cmentarz choleryczny. Dawniej, w czasach różnych epidemii: cholery, dżumy, gruźlicy ospy czy tyfusa zmarłych grzebano na specjalnych cmentarzach. Zakładano je na obrzeżach miast i wsi, na poświęconej ziemi. Oznaczano takie cmentarze krzyżem lub kapliczką, na których utrwalano nazwę miejscowości oraz datę panującej epidemii. Zmarłych chowano w grobach zbiorowych a zwłoki owijano materiałem nasączonym wapnem. Cmentarze uważane były za „nieczyste” więc ich nie odwiedzano. Cmentarz wsi Pielgrzymka otoczony jest ogrodzeniem z drewnianych bali. Jest on mocno zarośnięty chwastami i krzakami. Ciężko więc było się do niego dostać. Przy bramce wejściowej umieszczono dużą tablica informującą, z której dowiadujemy się, że pochowano tu zmarłych podczas epidemii cholery w 1831 roku mieszkańców wsi Pielgrzymka. Cmentarz choleryczny z 1831 roku wsi Pielgrzymka – w kępie drzew. Cmentarz choleryczny wsi Pielgrzymka z 1831 r. Wśród nich pochowano tu miejscowego proboszcza Lwa Paryłowicza, zmarłego 29 sierpnia 1831 roku. Cmentarz ten jest tak zapuszczony, że owce nie poradziły by sobie z „koszeniem” 😉 . Potrzebne jest karczowanie. Wkrótce polnymi drogami dochodzimy do Mrukowej. Okolice Mrukowej. Mrukowa. to niezbyt duża, bardzo ładnie położona wioska w niewielkiej kotlince na skraju Beskidu Niskiego . Od wschodu ograniczają ją stoki masywu Bucznika, od południa Trzy Kopce a, od południowego zachodu i zachodu Zamkowa Góra i Ruskie Zamczysko. Na północy graniczy z miejscowością Samoklęski. Przez wieś przepływa potok Szczawa mający swoje źródła na północnych stokach masywu Świerzowej (805 m Szczawa charakteryzuje się dużym spadkiem a jej koryto biegnie przez odporne na erozję głazy piaskowca magurskiego więc wytworzyło się tu kilkanaście malowniczych kaskad. Początki Mrukowej sięgają czasów kiedy na sąsiedniej górze zwanej Zamkową powstało zamczysko odnotowane przez Jana Długosza pod nazwą Mruków. Lokacja Mrukowej miała miejsce w 1391 roku. W XV wieku była królewszczyzna a w 1581 roku Mrukowa wraz z Samoklęskami była należała już Jana Mniszcha. Przez wieki była ściśle związana z Samoklęskami bo podobnie jak i one miała tych samych właścicieli. Ludziom żyło się biednie, podobnie jak i w czasach zaboru austriackiego pomimo wprowadzonych reform administracyjnych i kulturalno-oświatowych. Na czele wsi stał wójt, szkoły parafialne przekształcono w ludowe. Dzieci z Mrukowej uczęszczały do szkoły w Samoklęskach. Czteroklasowa szkoła powstała tu dopiero w latach międzywojennych XX wieku. W końcu XIX wieku w okolicznym terenie powstały kopalnie ropy naftowej, więc niektórzy mieszkańcy wsi znaleźli tam zatrudnienie i ich byt uległ poprawie. Mrukowa. Dom drewniany z murowanym gankiem – często spotykany w podkarpackich wioskach. Zabawna sytuacja podczas wędrówki przez wieś. Do wsi weszliśmy od strony zachodniej, tak w okolicach jej środka. Podczas wędrówki przez wieś spotykamy dwóch facetów niosących drewniane drzwi furtki od ogrodzenia domu. To czas Zielonych Świątek a w zwyczaju miejscowych kawalerów jest zdejmowanie bram ogrodzeniowych z domów, w których mieszkają panny „na wydaniu”. Zagaduję więc do nich: – O! Widzę, że jacyś żartownisie zdjęli wam w nocy bramkę wejściową??? Musi mieć pan córkę na wydaniu … – A popatrz pan k… jacy ch… ! – odpowiedział jeden z nich. – Wie pan, mam takiego młodego kolegę w Dębowcu (wioska odległa ok. 10 km.), który z kolegami takie bramki ściąga dla hecy – może to jego sprawka? Zadzwonię do niego i zapytam😉. Uśmiechnęli się obaj więc rozładowałem nieco atmosferę. Szliśmy tak jakiś czas rozmawiając luźno. Gdy dotarli do domu i zaczęli montować bramkę zapytałem, czy mogę im zrobić w tym momencie zdjęcie aby pokazać później temu koledze. Nie mieli nic przeciwko temu. Dodam jeszcze, że do owego kolegi zadzwoniłem opowiadając mu o zdarzeniu a on tak się głośno uśmiał, że musiałem trzymać telefon daleko od ucha😁🤣. Nie on jednak był sprawcą tego żartu… Na skraju wsi – „Woźnica” Idąc tak przez wieś i rozmawiając bardzo szybko dotarliśmy do miejsca, w którym droga główna skręca w lewo, w kierunku Brzezowej a ta, którą idziemy skręca lekko w prawo i wzdłuż Szczawy prowadzi do końca wsi, i dalej prosto, w stronę widocznego lasu. Przez tą część Mrukowej przebiega odcinek zielonego szlaku turystycznego PTTK Gorlice – Ożenna. Przy przystanku PKS zaczyna się bardzo skrócony obecnie szlak żółty, prowadzący tylko do węzła szlaków pod Świerzową i Trzema Kopcami. Dlaczego został skrócony i jak przebiegał opisałem tutaj. Przy końcu wsi, po lewej stronie drogi znajduje się pole biwakowe i dość duży parking. Obok niego, naprzeciw parkingu na rozległej polanie znajdowało się kiedyś miejsce, gdzie zatrzymywały się furmanki dowożące tutaj wiernych, którzy następnie pielgrzymowali do położonej wysoko w lesie kaplicy z Matką Boską i znajdującego się obok cudownego źródełka. Góra Zamkowa (571 m nad Mrukową – widok z placu „Woźnica”. Także na odbywające się tu też 2 razy w roku wielkie odpusty; pierwszy na Zesłanie Ducha Świętego a drugi w święto Matki Boskiej Siewnej. Miejsce to nazywane bywa jeszcze i dzisiaj „Woźnica”. Z tego miejsca bardzo ładnie prezentuje się Zamkowa Góra. Zaczyna się tu też trasa drogi krzyżowej, która ma swój koniec przy wspomnianej już kaplicy w lesie. Droga krzyżowa biegnie równolegle do szlaku ale po drugiej stronie Szczawy i stanowi alternatywą trasę dla szlaku turystycznego. Wyżej (bodajże przy IX kapliczce) łączy się ze szlakiem turystycznym (żółtym). Kaskady na potoku Szczawa. Parzydło leśnePotok Szczawa. Zaczynamy podejście drogą tradycyjną (szlakiem) i w dogodnym miejscu schodzimy do koryta, którym spływa Szczawa. Tym korytem przeskakując z kamienia na kamień podchodzimy w górę potoku. To chyba najciekawsza bo emocjonująca alternatywa … Zajmuje to o wiele więcej czasu bo często trzeba się zatrzymywać aby w rozsądny sposób pokonywać kolejne i piętrzące się trudności. Także aby nie wpaść do wody bo kamienie bywają śliskie. Czasem trzeba wyjść na brzeg i nim przejść kolejny odcinek. Trzeba też się zatrzymać aby zrobić zdjęcia licznym tu kaskadom. Koleżanka proponuje nawet aby kiedyś wybrać się na wędrówkę, której głównym celem byłoby takie przejście w górę jakiegoś długiego potoku. Trzeba by zaopatrzyć się tylko w odpowiednie do tego celu obuwie… Fajny pomysł! Nieco wyżej potok staje się węższy a kaskady niższe. Jar potoku też staje się głębszy – to znaki, że trzeba opuścić koryto i przenieść się na szlak. Wychodzimy na niego nieopodal odgałęzienia się szlaku zielonego w kierunku Folusza. Idziemy wyżej za znakami żółtymi by po chwili dojść do jednej z kapliczek przy stacji drogi krzyżowej. XII stacji Drogi Krzyżowej – Golgota. Po minięciu kilku kolejnych dochodzimy do aktualnego celu. A jest nim tutaj: Kaplica Matki Boskiej pod Trzema Kopcami i „Kamień Burski”. Z powstaniem tu kaplicy związana jest ciekawa legenda. Kilkaset lat temu, w czasach wojen husyckich przechodzili tędy ludzie niosący zza południowej strony Karpat wyrzeźbioną w drewnie lipowym figurę Matki Boskiej z dzieciątkiem w celu przechowania jej do lepszych czasów. Ich celem był kościół Ojców Karmelitów w Jaśle. W czasie odpoczynku figurkę postawili na leżącym kamieniu, na którym – jak się okazało – odcisnęła się stopa Matki Boskiej. Od tego czasu kamień ten uważany był za cudowny i posiadający moc uzdrowicielską. Wnętrze kaplicy (z lewej strony wmurowany w ścianę „Kamień Burski”. Dalsze losy figurki potoczyły się inaczej niż chcieli jej właściciele. Po pożarze kościoła w 1785 r i kasacji klasztoru w Jaśle została ona przeniesiona do Dukli. Kilka lat później odkupiła ją hrabina Kuropatnicka z Tarnowca i podarowała dla nowo budjącego się tam kościoła. Od tamtego czasu otoczona jest kultem jako Matka Boska Tarnowiecka. Obecnie kościół w Tarnowcu ma status sanktuarium. Wewnątrz kaplicy umieszczono kopię owej cudownej figurki znajdującej się obecnie w Tarnowcu. Kaplicę poświęcono w roku 1906. Wracając jednak do „naszej” Kaplicy. Obecną (bo wcześniej stała tu drewniana), ufundowali bracia Jakub i Wojciech z rodu Balów. Poodziękowali w ten sposób Matce Boskiej za ocalenie woźnicy i końskiego zaprzęgu z drewnem wywożonym z lasu oraz ogólnie za pomyślność. Podczas budowy w ścianę wewnętrzną kaplicy został wmurowany ów cudowny kamień z odciskiem stopy zwany „Kamieniem Burskim”. Wmurowano go ponieważ – i tu znów nawiązanie do legendy – wielokrotnie zdarzało się, że ktoś go przenosił w inne miejsce lub chciał go zabrać a on zawsze wracał w „swoje” miejsce. Podobna w treści jest kolejna legenda mówiąca, że w czasie budowy kaplicy wspomniany kamień nie dał się obrabiać więc wyrzucano go do strumienia a on za każdym razem cudownie powracał. Cudowne źródełko. Poniżej kaplicy i kamiennej kapliczki słupowej znajduje się źródełko uważane za cudowne. Od 1998 roku obudowane murowaną z kamienia specjalną grotą. Dawniej ciągnęły do niego rzesze chorych i cierpiących na przeróżne dolegliwości ludzi wierzących w cudowną moc uzdrawiającą tej wody. Byli to wyznawcy różnych religii i narodowości, mieszkańcy nie tylko okolicznych miejscowości a także ludność pochodząca zza południowej strony Karpat. Dawniej źródło to było obfitujące w wodę jednak po obudowaniu go grotą ilość wypływającej wody się zmniejszyła. Jeszcze gorzej jest obecnie kiedy deficyt wody z roku na rok narasta. Powyżej wymurowanej w 1998 roku kamiennej groty skrywającej źródełko, przy drodze, stoi wiekowa kamienna kapliczka słupowa. W jej dwóch wnękach umieszczono kolejno od góry – figurkę św. Józefa z dzieciątkiem i w drugiej, dolnej – Matki Boskiej z dzieciątkiem. Kamienny dach kapliczki zwieńczony jest ciekawym kamiennym krzyżem. Stoi on na dwóch baniastych, kamiennych kulach. Zamkowa Góra (571 m i pozostałości po zamku Mruków. Po krótkim odpoczynku na jednej z licznych tu ławeczek ustawionych wokół kaplicy wracamy w dół do rozgałęzienia szlaków i skręcamy w ten znakowany na zielono, aby po przejściu nim nieco ponad pół kilometra dojść do niewielkiej przełęczy między Smyczką a Zamkową Górą. Na przełęczy opuszczamy szlak zielony i kierujemy się leśną ścieżką w kierunku południowo-zachodniej kulminacji Zamkowej Góry. W tym rejonie zaczyna się kolejna atrakcja dzisiejszej wędrówki. Im wyżej podchodzimy tym więcej pojawia się wystających z gruntu kamiennych ostańców. Wychodnia piaskowca magurskiego na Zamkowej Górze. Zamkowa Góra ze śladami grodziska i zamku z XIII/XIV wieku. Porozrzucane są one w ogromnej ilości wokół dwóch wierzchołków tej góry przedzielonych niewielkim siodełkiem. Drugi wierzchołek – ten północno-wschodni o wiele bardziej upstrzony jest wychodniami skalnymi. Już samo to stanowi o atrakcyjności tej góry. Patrząc jednak na ich fantazyjne kształty, rozmiary i rozmieszczenie w okolicy można – z pomocą wyobraźni – uświadomić sobie, że kiedyś musiał znajdować się tu jakiś gród, warownia czy nawet zamek. Tym bardziej, że położenie i naturalne stromizny stoków podkreślały tylko walory obronne tej góry. I tak faktycznie było, bo w średniowieczu na tym właśnie wierzchołku istniał niewielki zamek. Wspominał o tym w swoich kronikach sam Jan Długosz – pisząc, że w XV wieku zamek ów był już ruiną. Więcej o tym zamku na Zamkowej Górze nad Mrukową – ale w zimowej szacie pisałem tutaj i zainteresowanych tematem do tego wpisu odsyłam. Przedstawiłem tam też kilka legend związanych z tym zamkiem oraz zdjęcia widoków, jakie można było zimą zobaczyć bo teraz widoki te przesłaniają już liście na drzewach. Paprocie porastające skały. W tym wpisie przedstawiam więcej zdjęć obrazujących ten teren w innej porze roku aby nieco inaczej pokazać to miejsce. Pod Zamkową Górą. Czereśla (611 Po dłuższym pobycie na Zamkowej Górze, penetrowaniu jej okolic i poszukiwaniu śladów po zamczysku a także po krótkiej fotograficznej sesji opuszczamy to interesujące miejsce. Wracamy do zielonego szlaku i wchodząc następnie w gęsty las idziemy w stronę Folusza. Szlakiem tym trawersujemy północne stoki Smyczki podchodząc następnie na małą przełączkę między Smyczką a Czereślą. Znajduje się tam tablica informacyjna Magurskiego Parku Narodowego. Stąd wychodzimy na kulminację wzniesienia zwanego Czereślą. Czereśla to druga z kolei, licząc od Smyczki (670 m kulminacja dość długiego i wąskiego wału ciągnącego się dalej, poprzez Kobyłę (488 m do Folusza. Rozciąga się on od potoku Szczawa na wschodzie, do doliny potoku Kłopotnica na zachodzie. Od południa wał ten opada stromo w dolinę potoku Potasówka. Na północy zaś z odgałęziającymi się na północ ramionami Zamkowej Góry, Ruskiego Zamczyska i Księżej Góry opada w obniżenie między Beskidem Niskim a Pogórzem Jasielskim. Głazy na stokach Czereśli. Na szczycie nie zostajemy długo bo nie ma tu nic ciekawego. Warto jednak wiedzieć, że w jarach spływających na północ od tego wału potoków, znaleźć można kilka ładnych niewielkich wodospadów. Najciekawsze z nich znajdują się na potoku Pachniączka płynącym w jarze między Zamkową Górą a Ruskim Zamczyskiem. Także na innych dopływach Pachniączki podobne wodospady można znaleźć. Zarówno na tym między Ruskim Zamczyskiem a Księżą Górą jak i na następnym, za Księżą Górą. Warto też dodać, że w okolicy znajdują się źródełka z wodą mineralną – świadczą o tym chociażby nazwy potoków: Szczawa i Pachniączka. Także niezbyt przyjemny zapach wydobywający się z tych wód świadczący o tym, że zawierają one związki siarki. Na początku XIX wieku przebywający wtedy w pobliskich Samoklęskach Baltazar Hacquet, austriacki naturalista pochodzenia francuskiego, profesor anatomii, chemii i botaniki, etnolog i pionier badań przyrody Karpat badał i opisał niektóre z tych źródeł. Zejście jarem bezimiennego potoku. Z Czereśli zaczynamy schodzić na północ słabo widoczną w terenie ścieżką. Dochodzimy w ten sposób do szemrzącego strumyka spływającego stromym i coraz głębszym jarem. Oddziela on od siebie Księżą Górę od jednego z ramion Kobyły. Jest tu już bardzo stromo i trzeba bardzo uważać podczas schodzenia. Mijamy wychodnie odpornego na wietrzenie piaskowca magurskiego, których i tutaj nie brakuje. Sporo także fantazyjnych korzeni potężnych buków oplatających skały i kamienie wystające z podłoża. Wszystkie te potoki spływające spod opisanego wcześniej wału mają stosunkowo duży spadek i dlatego utworzyły się na nich niewielkie wodospadziki. Na potoku, wzdłuż którego schodzimy nie ma ich jednak za wiele albo są bardzo małe. Na tych między Zamkową Górą a Ruskim Zamczyskiem oraz Księżą Górą jest ich więcej i są też wyższe. W środowisku miłośników Beskidu Niskiego bywają często nazywane „ruskimi wodospadami”. Być może nazwa Ruskiego Zamczyska albo ludność pochodzenia rusińskiego zamieszkującego nie tak dawno jeszcze te górskie tereny, do powstania tej nazwy się przyczyniła? Po ekscytującym zejściu z Czereśli jej północnymi stromiznami wychodzimy z lasu na otwarty, równinny teren. Obniżenie to stanowi granicę między Beskidem Niskim a zaczynającym się od kolejnych wzgór, nieco na północ leżącym Pogórzem Jasielskim. Znajdują się tu pola, łąki i pastwiska należące do mieszkańców Pielgrzymki. Polna droga, którą od wyjścia z lasu podążamy prowadzi właśnie prosto do Pielgrzymki. Po obu stronach drogi mamy rozległe, niekoszone łąki pełne polnych kwiatów. Rosną też pojedynczo lub w niewielkich grupach drzewa oraz zbiorowiska różnych krzewów. Ładny mamy też widok na okolicę. Po przejściu około kilometra zaczynają się pierwsze zabudowania Pielgrzymki. Pielgrzymka (Пepeгpимкa). Maszerując przez wieś oglądamy zabudowania, wśród, których zachowało się sporo starych drewnianych chyży. Jest też dużo drewnianych domów zbudowanych już po wojnie przez ludność Polską, która się tu osiedliła. Domostwa te otoczone są starymi sadami i małymi ogródkami. Pełno tu też zwierząt domowych, kur oraz innego drobiu. Zabudowa wsi jest dość gęsta i skupiona po obu stronach drogi. Sielski obrazek z Pielgrzymki. Pielgrzymka, zwana też wcześniej Pielgrzymówką, to wioska, która przez wieki zamieszkiwana była w znacznej części przez Łemków. Mieszkali tu też w mniejszości przedstawiciele innych narodowości – Polacy, Żydzi i Cyganie. Pierwsze wzmianki o Pielgrzymce pochodzą od Jana Długosza z 1400 roku. Była ona wtedy własnością Jana i Stanisława Gamratów herbu Sulima. Od końca XVI wieku stała się własnością możnego rodu Mniszchów, podobnie jak sąsiednie Samoklęski, z którymi Pielgrzymka przez wieki miała wiele wspólnego. Do rodziny Mniszchów należała do roku 1779. Później od końca XVIII i przez cały XIX wiek Pielgrzymka wraz z Samoklęskami i sąsiednimi wioskami była we władaniu Ossolińskich i Stadnickich. Pielgrzymka była też siedzibą parafii greckokatolickiej. Na przełomie XIX i XX wieku powstała szkoła parafialna, sklep, kasa gminna oraz cerkiewna. Była tu też karczma, stajnia i wozownia. Przed I wojną światową zaczęła tu działać czytelnia im. Michała Kaczkowskiego. Po II wojnie światowej w latach 1945 -47, ludność pochodzenia rusińskiego została wysiedlona. Dopiero na przełomie lat 50-tych i 60-tych XX wieku część wysiedlonej ludności tutaj powróciła. W 1960 roku utworzono parafię prawosławną, która od XXI wieku należy do Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego. Poważnych remontów cerkwi dokonano w latach 1971-72 i 2004-09. Cerkiew jest zabytkiem i włączono ją do podkarpackiego Szlaku Architektury Drewnianej. Pielgrzymka – cerkiew z końca XVIII wieku. Po przejściu przez wieś docieramy do parkingu przy nowym kościele Jana z Dukli, gdzie czeka na nas zaparkowany samochód. Tutaj też kończymy tą obfitującą w wiele przeróżnych atrakcj wędrówkę. Wydawać by się mogło, że w takich niepozornych, prowincjonalnych rejonach nie ma nic ciekawego. Że nie ma tu co robić ani czym się zająć. Nie zgadzam się z tym – w każdym, nawet najbardziej niedocenianym miejscu można przyjemnie i miło spędzić czas, poznać coś nowego i innego, czy też odkryć coś ciekawego dla siebie i przyjaciół. Trzeba tylko chcieć poszperać w materiałach, poczytać coś i ruszyć w teren. Tekst i opracowanie oraz zdjęcia – Antoni Noga.
dom pod księżą górą